Podejmujemy wyzwanie?

Zapraszam wszystkich do podjęcia pewnego rodzaju wyzwania, dotyczącego zmiany naszego codziennego życia. To jest moment, w którym możemy łatwiej osiągnąć równowagę i radość z codziennych zajęć. W momencie wprowadzenia ograniczeń dotyczących pandemii, większość osób zmieniła swoje codzienne zachowania, przyzwyczajenia i poddała się wytycznym. Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, nie chcę się wypowiadać na temat celowości i racji, sytuacja jest dynamiczna i pewne zmiany są nieuniknione.

Wiele osób na stwierdzenie, że ktoś jest Slow, reaguje uśmiechem i patrzy na to z przymrużeniem oka. Jak można być „powolnym” w „naszych czasach”? Kto jednak doświadczył, lub jest świadomy dobra płynącego ze Slow Life, będzie sukcesywnie dążył do wprowadzania w swoje życie pewnych zmian. Powtarzam po raz kolejny, bo od tego trzeba zacząć – Slow Life nie oznacza sensu stricto bycie powolnym. Zacznę od podstawowych korzyści płynących z życia Slow, potem czas na wnioski.

ZDROWIE – „Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił.” pisał Adam Mickiewicz. Na nasze zdrowie wpływa wiele składowych z codziennego życia. Trzeba pamiętać, że to, co mianuje się zdrową żywnością, nie zawsze będzie służyć naszemu organizmowi, jak i nie wszystkie ćwiczenia fizyczne są przeznaczone dla wszystkich. Podobnie jest ze zdrowym duchem. Każdy z nas jest inaczej zbudowany, ma różne historie zdrowotne, inną pracę, inaczej funkcjonuje na co dzień, ma różne zapotrzebowania na pożywienie i inny sposób spędzania wolnego czasu. Skąd wiedzieć czego nam potrzeba? Przede wszystkim potrzebujemy planu działania. Trzeba zdobyć więcej czasu dla siebie, żeby przemyśleć gdzie się kierować w przyszłości. Wiem, że młodzież już przestała czytać te „śmieszne wskazówki”, bo po co myśleć o przyszłości. Carpe Diem! I tu niespodzianka. Uwierzcie, że tak naprawdę Slow Life pozwala zrozumieć jak chwytać dzień, przeżywając go dokładniej i rozważniej.

Ustalenie priorytetowych spraw i zajęć, a odłożenie na później tych niekoniecznych pozwoli zaoszczędzić czas i lepiej, a może szybciej doprowadzić do końca te najważniejsze. Zadbanie o kulturę fizyczną jest niezbędne. Jeśli mamy swój ulubiony sport, może warto pomyśleć o zmianie, a jeśli nie znajdujemy czasu, lub ochoty na ćwiczenia, warto spotkać się z mądrym trenerem personalnym, by ustalić naszą wydolność, skłonności i ustalić pierwsze ćwiczenia korygujące. Następna kwestia, to zdrowe odżywianie. Nie zawsze „zdrowa żywność”, sportowe napoje zawierające olbrzymie ilości cukru będą pozytywnie wpływały na nasz organizm. Obawiam się nawet, że wręcz przeciwnie. Jeśli w ustaleniu dietetycznych wskazówek nie pomoże nam trener, można znaleźć dietetyków, którzy po wnikliwych badaniach udzielą naprawdę ważnych wskazówek żywieniowych. Podkreślę, że diety cud z reklam powodują tylko opustoszenie kieszeni, a cudowne ćwiczenia podpatrzone w internecie mogą powodować bóle kręgosłupa, gorsze samopoczucie itp. Najważniejsze jest spotkanie z człowiekiem i ustalenie działań po analizie.

Jeśli jestem już w temacie relacji międzyludzkich, ważnym czynnikiem wpływającym na nasze życie są spotkania, rozmowy. Przy kawie, w parku na ławce, w tak pięknych okolicznościach przyrody można wypracować pozytywne relacje, zażegnać spory.

Czemu właśnie teraz? Większość ludzi zwolniła poprzez ograniczenia prozdrowotne i warto spróbować, ruszyć powoli, wybierać co najważniejsze dla nas i bliskich. Dać sobie czas na konstruktywne przemyślenia.

Co może oferować Slow Life? Przede wszystkim życie we własnym tempie, pomoc osób, które na własnej skórze przekonały się jak duże korzyści przynoszą wprowadzane małymi krokami zmiany.

Proszę o komentarze osób, które są szczęśliwe ze Slow Life, pytania tych niezdecydowanych i dyskusję. Na zakończenie użyję słów Dietera Ramsa „Mniej, znaczy lepiej”, które doskonale nakreślają charakter kierunku.